piątek, 5 lutego 2016

Relacja z 11 DWC

I tym razem nic nie stanęło na przeszkodzie i dotarłam na zlot.
29 stycznia w piątek  nawet udało mi się dotrzeć bez poślizgu
 (dobrze, że nawierzchnie dróg były czarne) w czasie 
na warsztat Danuty Bojakowskiej z Image-Arte
tkanie  koralików na krośnie, 
podczas którego powstała bransoletka w kolorach biało-szaro-czarnych.
Wprawdzie kończyłam ją w sobotę
 (niestety wzrok nie ten, a koraliki malutkie!), ale skończyłam.






Jest to moja pierwsza i mam nadzieję nie ostatnia bransoletka koralikowa. 
Tylko muszę pomyśleć o krośnie.

Przed warsztatem dosłownie miałam kilka minut, by przywitać się ze znajomymi. 
Była i Marta ze SnipArt i Kasia ze Scrapuj i Marta z Magicznej Kartki i Ela Kreasfera.
Na pokazy nie miałam czasu. 
Podglądnęłam tylko prace, które powstały podczas warsztatów z Piekielną Owcą.
Dziewczyny świetnie rozprawiły się z lalkami.

W sobotę kończyłam bransoletkę, więc tylko w przelocie zerknęłam
  i na stoiska i na pokazy.
 Ale za to miałam czas na pogaduchy z wieloma osobami, 
bo usadowiłam się na korytarzu.
 Poznałam wiele wspaniale zakręconych swoją pasją,
 jak i tych, które dopiero się "rozkręcają" dziewczyn.


Niestety karty do art journala nie dokończyłam z Tores, 
ale miałam okazję podglądnąć jej  technikę pracy z akwarelowymi mediami 
i wiele kart journalowych.
Są świetne!






3 godziny warsztatów z Aidą zleciały jak mgnienie oka. 
Było nas 20 osób, powstało 40 przeróżnych prac, mimo dwóch wzorów. 
Taka różnorodność jest możliwa tylko przy tak bogatym zapleczu mediowym.
 Tworzyłyśmy zmediowany notes i serce. 
Pokażę je dokładniej w kolejnych postach.






 Nocą lepiłam w formach silikonowych z masy fimo.

W niedzielę już od 10.00 siedziałam przy stoliku z Dobrosławą
na jej miniwarsztatach make & take: "Kartka składana z sercem".








Od 11.30 Mirella Baniecka z "Zielonych Kotów" prowadziła miniwarsztat 
"Efekt rdzy i metalu", na który już wcześniej się zapisałam.
Moje serducha świetnie imitują zardzewiałe metalowe elementu, 
chociaż w różnej są kolorystyce.










Od 12.30 szalałam razem z Ewą Dziubą "Mucha nie siada" przy lutownicy.
Efekt: ocynowany motyl z masy perłowej.
W najśmielszych snach nie przypuszczałam, że coś takiego mogę stworzyć.
Ale z takim instruktorem - wszystko - jak widać -  jest możliwe. 
Już wpisałam się na lipcową  listę bransoletkową (ha, ha)




Pokazów i warsztatów  było  mnóstwo.
 I nawet, jeśli siedziałam na warsztatach obok dziewczyn, 
z którymi znam się już od jakiegoś czasu, nie miałam czasu z nimi poplotkować. 
Origatko, Alinko, Gosiu, Martuś,...
 ..... następnym razem (przecież lipiec już blisko), ........ albo na blogach.

A w domciu dokończyłam  moje prace, by je pokazać.

Fotorelacja ze zlotu jest jak zwykle na blogu KD:  FOTOrelacja z 11 Warsztatów Craftowych.




1 komentarz:

Anek73 pisze...

Byłam w sobotę we Wrocławiu, ale miałam dużo innych ciekawszych zajęć :) Jakoś na te spotkania już mnie nie ciągnie... A może drażni mnie egzaltacja i wielki snobizm niektórych prowadzących? ;)