I tym razem nic nie stanęło na przeszkodzie i dotarłam na zlot.
29 stycznia w piątek nawet udało mi się dotrzeć bez poślizgu
(dobrze, że nawierzchnie dróg były czarne) w czasie
na warsztat Danuty Bojakowskiej z Image-Arte
tkanie koralików na krośnie,
tkanie koralików na krośnie,
podczas którego powstała bransoletka w kolorach biało-szaro-czarnych.
Wprawdzie kończyłam ją w sobotę
(niestety wzrok nie ten, a koraliki malutkie!), ale skończyłam.
Jest to moja pierwsza i mam nadzieję nie ostatnia bransoletka koralikowa.
Tylko muszę pomyśleć o krośnie.
Przed warsztatem dosłownie miałam kilka minut, by przywitać się ze znajomymi.
Była i Marta ze SnipArt i Kasia ze Scrapuj i Marta z Magicznej Kartki i Ela Kreasfera.
Na pokazy nie miałam czasu.
Podglądnęłam tylko prace, które powstały podczas warsztatów z Piekielną Owcą.
Dziewczyny świetnie rozprawiły się z lalkami.
W sobotę kończyłam bransoletkę, więc tylko w przelocie zerknęłam
i na stoiska i na pokazy.
i na stoiska i na pokazy.
Ale za to miałam czas na pogaduchy z wieloma osobami,
bo usadowiłam się na korytarzu.
Poznałam wiele wspaniale zakręconych swoją pasją,
jak i tych, które dopiero się "rozkręcają" dziewczyn.
Niestety karty do art journala nie dokończyłam z Tores,
ale miałam okazję podglądnąć jej technikę pracy z akwarelowymi mediami
i wiele kart journalowych.
Są świetne!
3 godziny warsztatów z Aidą zleciały jak mgnienie oka.
Było nas 20 osób, powstało 40 przeróżnych prac, mimo dwóch wzorów.
Taka różnorodność jest możliwa tylko przy tak bogatym zapleczu mediowym.
Tworzyłyśmy zmediowany notes i serce.
Pokażę je dokładniej w kolejnych postach.
Pokażę je dokładniej w kolejnych postach.
Nocą lepiłam w formach silikonowych z masy fimo.
W niedzielę już od 10.00 siedziałam przy stoliku z Dobrosławą
na jej miniwarsztatach make & take: "Kartka składana z sercem".
na jej miniwarsztatach make & take: "Kartka składana z sercem".
Od 11.30 Mirella Baniecka z "Zielonych Kotów" prowadziła miniwarsztat
"Efekt rdzy i metalu", na który już wcześniej się zapisałam.
Moje serducha świetnie imitują zardzewiałe metalowe elementu,
chociaż w różnej są kolorystyce.
Od 12.30 szalałam razem z Ewą Dziubą "Mucha nie siada" przy lutownicy.
Efekt: ocynowany motyl z masy perłowej.
W najśmielszych snach nie przypuszczałam, że coś takiego mogę stworzyć.
Ale z takim instruktorem - wszystko - jak widać - jest możliwe.
Już wpisałam się na lipcową listę bransoletkową (ha, ha)
I nawet, jeśli siedziałam na warsztatach obok dziewczyn,
z którymi znam się już od jakiegoś czasu, nie miałam czasu z nimi poplotkować.
Origatko, Alinko, Gosiu, Martuś,...
..... następnym razem (przecież lipiec już blisko), ........ albo na blogach.
..... następnym razem (przecież lipiec już blisko), ........ albo na blogach.
A w domciu dokończyłam moje prace, by je pokazać.
Fotorelacja ze zlotu jest jak zwykle na blogu KD: FOTOrelacja z 11 Warsztatów Craftowych.
Fotorelacja ze zlotu jest jak zwykle na blogu KD: FOTOrelacja z 11 Warsztatów Craftowych.
1 komentarz:
Byłam w sobotę we Wrocławiu, ale miałam dużo innych ciekawszych zajęć :) Jakoś na te spotkania już mnie nie ciągnie... A może drażni mnie egzaltacja i wielki snobizm niektórych prowadzących? ;)
Prześlij komentarz